Szpak
Na lipie mieszkał szpak,
który wszystkim mówił -Tak.
Sójka wybierała się nad morze,
spytała czy jej pomoże.
Szpak odpowiedział -Oczywiście,
po czym poleciał na wiśnię.

Tam u kuzyna Emilka
zabawił dni kilka.
Kiedy sójka przyleciała
szpaka w gnieździe nie zastała,
nie uzyskała pomocy,
przepłakała pół nocy.

Nie opuściła już domu,
żyła nie wadząc nikomu
w lesie, na starym dębie,
za sąsiadkę mając ziębę.

  Dzięcioł z samego rana
zabierał się do śniadania,
zawzięcie stukał w drzewo.
- Czy są korniki, kolego? -
spytał grzecznie szpaka,
wierząc w prawdomówność ptaka.
Szpak, jak to szpak
kilka razy rzekł - Tak
Dzięcioł bardzo pilny był,
stukał w drzewo z całych sił,
skrzywił sobie nawet dziób,
aż się dziwił czarny kruk,
że ten dzięcioł tak pracuje,
przecież nic tam nie zwojuje,
bo tam nie ma już korników,
nie ma w lipie, a są w buku.

Dzięcioł bez opamiętania
w lipę stukał już od rana,
cały dzień ciężko pracował,
zła na niego była sowa,
która chciała zdrzemnąć się,
a przeszkadzał jej we śnie.
Rozbudzona całkiem sowa,
krzycząc - Boli mnie od tego głowa
odleciała het daleko
i zdrzemnęła się nad rzeką.
Dzięcioł stukał, walił, pukał,
nie słuchając wcale kruka,
wreszcie opadł biedny z sił,
bardzo zły na szpaka był.
Po południu, w pewien wtorek,
raczej późnym już wieczorem
kruk nadleciał - Witaj druhu!
- Witam cię, mój czarny kruku.
- Przeleciałem ponad milę,
więc odpocznę sobie chwilę.
Czy tu mogę, obok ciebie
usiąść sobie na tym drzewie?
- Oczywiście kruku, tak
- odpowiedział jemu szpak.
- Ja zapraszam cię w gościnę,
możesz usiąść tutaj przy mnie.

Gałąź się złamała, kruk na ziemię spadł,
złamał sobie nogę,  zwichnął  sobie  bark.
I tak, ze złamaną nogą
kruk z trudem chodził  drogą,
Naderwał  sobie skrzydło,
więc klął bardzo  brzydko.

   Mówiły ptaki -Powiedz nie,
bo naprawdę będzie źle.
Ty wprowadzasz wszystkich w błąd,
wygonimy ciebie stąd.
Czasem  trzeba mówić - Nie!
Przecież każdy o tym wie.

    Pewnego dnia  w lecie,
gdy gorąco było w lesie
słowik dla ochłody
chciał się napić wody.
Słowik  był śpiewakiem
znanym w całym lesie,
koncertował w kraju
i na całym świecie.
- Czy sobie nie zaszkodzę?-
spytał z troską  w głosie-
- Czy ta woda jest letnia,
dla mnie odpowiednia?
Szpak jak to szpak
kiwnął  głową trzy razy tak.
Woda lodowata była,
słowikowi zaszkodziła.
Przez sześć miesięcy
chodził słowik zachrypnięty,
odwołał wszystkie koncerty,
spektakle i występy,
bolała go głowa i gardło,
zły był na szpaka bardzo.

   Pewnego dnia z wieczora,
na niebie zataczając koła
i chwaląc swoje piórka
nadleciała kukułka.
Jak to miała w zwyczaju
chciała podrzucić jajo.
- Czy mogę? - spytała szpaka,
w nadziei, że nabierze ptaka.
Nie zastanawiając się szpak
znów odpowiedział -Tak.

Wystarczyła jedna chwilka,
a bardzo sprytna kukułka
jajko mu  podrzuciła
i szybko się oddaliła.

Po kilku dniach
z przerażeniem zauważył szpak,
że z jajka wykluło się pisklę,
szare i bardzo brzydkie.
- Tato! - zawołało do szpaka,
czym przeraziło ptaka.
Szpak bardzo wystraszony
po pomoc poleciał do żony.
Żona, gdy pisklę ujrzała
bardzo się zdenerwowała.
- Prędko opowiadaj
i tylko prawdę gadaj
skąd wzięło się to pisklę,
bo wyrwę ci pióra wszystkie.
- To była tylko chwilka,
odwiedziła mnie kukułka .
Zakukała -”Sprawa ważna”
I jajko wrzuciła do gniazda.
- Z tobą są tylko kłopoty,
być niańką nie mam ochoty-
rzekła mu na to żona,
naprawdę bardzo wkurzona.

Szukali kukułki razem,
w lesie i pod lasem,
gdzie pole było i rzeka.
Niestety szelma uciekła.
Na lipie, w gnieździe ciasnym
wychowali pisklę jak własne.
   Ptaki zwołały zebranie,
ważne niesłychanie.
Z psychiką ma pan kłopoty,
są przecież na to dowody.
Trudno temu zaprzeczyć,
że musisz się szpaku leczyć.
  Szpak do lekarza się udał,
ten go obejrzał, ostukał,
przeprowadził z nim rozmowę,
przepisał leki ziołowe.
Wreszcie rzekł - Nie będzie źle,
teraz zaczniesz mówić - Nie.




Szpak zadowolony
od razu poleciał do żony.
Ta spytała -Kochasz mnie?
Szpak odparł krótko -Nie.
Szwagier zapytał -Czyś wyleczony?
- Nie - odpowiedział rozpromieniony.

   Na weekend w odwiedziny
przyleciało pół rodziny,
zapytać szpaka o zdrowie.
Niech wszystko sam opowie.
- Kuzynie. Czy ugościsz nas?
- Nie! Nie chcę oglądać was.
Rodzina się obraziła,
a żona znów zezłościła
na swego męża szpaka,
że tak potraktował jej brata,
mamę, siostrę i ciotkę.
Trzeba z tym zrobić porządek.
- Mężu, dobrze się czujesz, czy źle?
Szpak odpowiedział - Tak i nie.
  Zwołano zebranie wielkie.
Ze szpakiem jest beznadziejnie.
Wśród ptaków zawrzało.
W głowie mu się pomieszało.
Wreszcie rzekła stara sowa,
rzeczywiście mądra głowa.
- Dam ci adres kliniki,
gdzie leczą schorzenia psychiki.
Ty masz problemy z głową,
tam ci na pewno pomogą.
Nie ma co dłużej kryć,
tak dalej nie może być.

  Szpak nie czuł się zdrowy,
posłuchał więc rad  sowy
i przez sześć miesięcy
leczył się pod kontrolą zięby
w bardzo znanej klinice,
położonej na górskim szczycie.
Z kliniki  „Pod starą sosną”
wyszedł wczesną wiosną.
Ptaki go przywitały.
- Jak się czujesz? - zapytały.
- Czuję się zupełnie zdrowy,
opuściły mnie choroby.
- Dobrze zrobimy test
i zobaczymy jak jest.

Mądrze odpowiadał szpak
na pytania - „Nie i tak”,
bardzo zadowolony,
że w końcu został wyleczony.